sobota, 19 listopada 2011

Ciepła alpaka

Właśnie skończyłam nową chustę z alpaki Dropsa. Kolor granatowy melanż poprzetykany czerwonymi nitkami. Na chustę poszło 200g nitki- dość dużo. Może dlatego, że działam ją prawym dżersejem a tylko bordiura na końcu jest ażurowa. Wzór znany z poprzednich postów: Miss Elegance. Włóczkę mogę polecić: jest miłą w dotyku, śliska. Gryzie minimalnie (przecież to alpaka). Robiłam ją na drutach bambusowych nr 3. Pod koniec miałam na żyłce chyba z 450 oczek, zatem zrobienie plisy ażurowej trwało 2 dni.






niedziela, 13 listopada 2011

Długi krótki weekend

         Dość długo się nie ozdzywałam. Trochę zaszwankowało mi zdrowie i sprawa wymagała porzucenia robótkowania i wstania z kanapy. Ale idzie ku lepszemu, więc mam nadzieję, że mogę wziąć druty w dłoń. Zresztą już je chwyciłam i staram się, aby nie ostygły. Grudzeń a z nim okres mikołajkowo-gwiazdkowy zbliżają się powoli ale nieubłaganie. Zatem, aby sprostać wszystkim marzeniom i pragnieniom trzeba wziąć się do pracy.
A efekty pracy poniżej.

1. Szaliki
Wydziergałam mało skomplikowane, pasiaste szaliki. Włóczka skarpetkowa, czeska: 75% wełna, 25% poliamid. Są trzy: każdy w inne paski. Każdy z jednego motka o wadze 100g. Dośc długi, bo da się wokół szyi okręcić dwa razy. Szybka choć dla dziewiarki trochę ogłupiająca robota. Ale czasem tak trzeba.

2. Chusta


W temacie chuścianym też postęp. Wydziergałam kolejną chustę z tureckiego Magica. Może te chusty nie są specjalnie eleganckie, ale zupełnie dobrze się noszą i przede wszystkim bardzo grzeją. A zaletą niezprzeczalną jest szybkość dziergania i supercena. Na chustę zużyłam dwa motki wełny kupione w e-dziewiarce.

3. Beret
Beret wydziergany wg opisu Zdzid. Niestety wogóle nie mam pomysłu, jak to nakrycie głowy ładnie utrwalić na fotografii. Włóczka Magic, około 3/4 motka w kolorze pomarańczowo-czerwonym. Bardzo jestem z niego zadowlona. W zeszłym roku zrobiłam takie trzy komplety: beret plus chusta i właścicielki do tej pory noszą je z wielką przyjemnością. Magic jest kolorowy, wesoły i patrząc na wyroby z tej włóczki można w pochmurny dzień odzyskać dobry humor.
A co w planach? Na finiszu chusta z Alpaki Dropsa w kolorze granatowo-fioletowym. W zupełnie innym stylu niż ta prezentowana w bieżącym poście. Ta taki wyrób glamour: cienka, delikatna, lejąca. Coś na duże wyjście do małej czarnej. A wzór już prezentowałam kilka postów temu: Miss Elegance.
No i ciągle zbieram się do dziergania zimowych mitenek. Z Magica pozostawały mi takie niedokończone motki, więc postaram się je wykorzystać na rękawiczki bez palców. A wszystko można będzie obejrzeć i zakupić na Targach Rękodziełą w Warszawie. Zapraszam!!!

poniedziałek, 31 października 2011

Rozweselić smutek...

Te ostatnie dni dla wszystkich chyba są powodem do głębokich przemyśleń.
O tych, których kochaliśmy....
O tym, czego nie udało nam się powiedzieć, zrobić, napisać.
O słowach niewypowiedzianych,
o rękach nieuścisniętych,
o łzach, których nie starliśmy z policzka.
Za wszystkich, których już nie ma....
Niech nam Bóg wybaczy a im da odpocznienie.
Ponieważ ostatnie dni przed przerwą były w pracy naprawdę  mało relaksujące, wypoczywam na całego. Groby odwiedzimy z mamą w czwartek, bo wtedy bardziej kameralnie, bez tłoków i można na cmentarz normalnie dojechać. A teraz dziergam. Przygotowuję się małymi kroczkami do targów rękodzieła, o których już pisałam na blogu. Planuję wystawić chusty, czapki, mitenki. A poniżej ostatni mój wytwór:






Włóczka Magic firmy Yarnart. Mam jej bardzo dużo, dogrzebałam się do zapasów z zeszłego roku a ponieważ ją bardzo lubię, zaczęłam z niej dziergać. Wzór chusty najszybszy jaki mi przyszedł do głowy: romby a brzeg no powiedzmy tulipanowy. Łatwy do zapamiętania, więc nie trzeba ciągle spoglądać na kartkę. Zatem robótki przybywa w tempie ekspresowym. A czapka to Poppy, którą robiłam pierwszy raz. Niestety nie mam manekina z piekną główką, żeby ładnie wyeksponować czapeczkę, a mojej głowy nie będę fotografować. Kwiatek wydaje się ciut za duży, ale po rociągnięciu dzianiny na głowie jego wielkość nie razi. Na chustę zużyłam 2 motki. Na czapkę niecały jeden- kawałek zostało, ale na mitenki nawet najmniejsze nie wystarczy.
Serdecznie dziękuję wszystkim tym, którzy odwiedzają tę stronę. Dla Was wszytkim zaczynam myśleć o konkursie prezencikowym. Pozdrawiam serdecznie!

poniedziałek, 24 października 2011

Zieleń, szmaragd i ....krokodyl



Przekornie o krokodylu, bo nowa chusta jest asymetryczna i ma długi ogon jak to zwierzę. Dzianinka w kolorach zielonych. Wzór dostepny na ravelry: Kathy Lazy autorstwa Birgit Freyer.

Ojejej, zabawy z nią miałam co niemiara! Pierwszy raz robiłam chustę tym sposobem. Najkrócej mówiąc zaczyna sie od 5 oczek a potem w co drugim rzędzie przybywa ich 3. Robótka ma więc kształt trójkąta z jednym bokiem dużo dłuższym niż drugi. Idzie szybko, bo większość dzieje się ściegiem dżersejowym prawym. Pod koniec nabiera się oczka z krótszego boku trójkąta i robi ażurowy border. Ja dokonywałam szereg modyfikacji, bo efekt, jaki uzyskałam za pierwszym razem nie spodobał mi się.  Dodawałm dwa oczka kolejno na końcu każdego lewego rzędu i jeszcze jedno na prawej stronie po przerobieniu 4 oczek prawych (z poprzecznej nitki). Taki brzeg mi się bardziej podobał. Dodatkowo, inaczej niz w oryginale, część, która jest przy szyi obszydełkowałam jednym rzędem oczek ścisłych.
Ale nie sposób robienia tej chusty przyprawił mnie o szybsze bicie serca a sama włóczka. Włóczka Regia Hand-dye Effect w kolorach zielonych. Pierwszy raz nie polecam tej włóczki. Może ktoś ma z nią lepsze doświadczenia. Ja straciłam tylko nerwy, choć efekt może nie jest najgorszy. Po pierwszym spruciu i nawinięciu na kłębek okazało się podczas dziergania, że włóczka się rozłazi i rwie. Bardzo bałam się chustę zblokować a  bez tego ani rusz (każdy, kto robił ażurowe szale to wie). W gotowym wyrobie okazało się, że te wszystkie supełki są po zblokowaniu widoczne i brzydzą dzianinę. Próbowałam inaczej- przerabiałam fragment podwójną nitką, ale to też jest widoczne. Oczywiście po zamotaniu jej na szyi nic nie widać, ale sama nie wiem, ile prań ona wytrzyma i ile blokowań. Najbardziej jestem wściekła, że mam jeszcze kilka motków tej samej włóczki w innych kolorach, które kupiłam z przeznaczeniem na chusty i muszę kombinować, jak je przerobić, żeby nie przeżywać tego horroru jeszcze raz. Zatem podsumowując: jeśli chcecie dziergać chustę, w której barwy przechodzą delikatnie jedna w drugą, to polecam raczej Magic tureckiej firmy YarnArt czy też duńska Kauni (sprawdzone).
PS: może znacie jakieś sposoby łączenia nitek, które nie są widoczne w gotowym wyrobie (szczególnie w cienkiej dzianinie po blokowaniu). Chętnie się tego nauczę po doświadczeniach z ostatnią chustą.

piątek, 21 października 2011

Targi rękodzieła w Warszawie- grudzień 2011

 Targi Rękodzieła w Warszawie są planowane na  3 grudnia i 17 grudnia br.
Odbędą się w Zespole Szkół nr 84 przy ul. Zwycięzców (Saska Kępa).

Wszystkie rękodzielniczki mile widziane!!!
Prace szydełkowe, na drutach,  decoupage,  z filcu , biżuteria, ceramika, ozdoby, tkanina... Jednym słowem handmade.
Stawka za uczestnictwo wystawcy to  około 20 pln, za jeden termin.

Terminy są dwa, po to aby klienci, którzy nie mogli przyjść w pierwszym terminie, przyszli w drugim.
A teraz niech ta informacja powędruje dalej! :-)

 Zgłoszenia należy przesyłać do dnia 6 listopada na adres:
justyna.ada at gazeta.pl, lub
lisica3 at wp.pl(wpłaty do 13 listopada)

czwartek, 20 października 2011

W kolorze bieli

Dziergam, żeby nie zwariować. Dziergam, jak odpoczywam. Dziergam jak chcę zapomnieć. Dzierganie stanowi panaceum na wszystko... oprócz braku czasu. Zatem w stanach zdenerwowania powstają rzeczy, które grzeją ciało i cieszą oko.
Przedstawiam biała chustę, którą zrobiłam w tym tygodniu. Wzór gładki, jedynie na końcu bordiura zarczerpnięta z Fragaria Lace Shawls (zmieniłam trzy pierwsze rzędy). Kolor ecru, na zdjęciach przekłamany, bo trąci różem a naprawdę wpada w leciutką żółć. Włóczka Merino Baby hiszpańskiej firmy Katia. Mogę ją polecić. Po namoczeniu miałam stracha, bo nitka stała się bardzo lejąca i rozciągliwa. Chusta zwiększyła swój romiar prawie dwukrotnie. Nie naciągałam jej bardzo, bo bałam się, że się pozrywa lub zniszczy. Ale po wyschnięciu znów jest mięciutka i elastyczna a wzór stał się wyrazisty. Nazwałam ją Miss Elegance :-).





piątek, 14 października 2011

W kolorze morza i skał

Skończyłam nową chustę. Możnaby powiedzieć o niej chusteczka, bo wyszła dużo mniejsza niż poprzednia. Ale nie miałam w planach kupowania jeszcze jednego motka włóczki, bo była dość droga a zabrakło naprawdę niewiele- tak na 6 do 8 rzędów. Zmieniłam więc zakończenie i wyszło coś takiego:



Włóczka to Botany Lace 1794- 100% wełny merino. Kolor jest  najlepiej oddany na zdjęciu ostatnim. Jest to zielony melanż, poprzetykany piaskiem i kolorami ziemi. A wzór zakupiony na ravelry: Fragaria Lace Shawl.
Pierwszy raz skusiłam się na robienie w dzianinie tak zwanych nopów (nupp). Czynność polaga na przewlekaniu przez jedno oczko nitki kilkakrotnie poprzez robienie na przemian oczek prawych i narzutów a w nastepnym rzędzie zebrania ich znowu razem w jedno oczko lewe. Oj, jest to robota! Oczek  wcale nie jest łatwo przerobić razem. Trzeba pamiętać, aby je nabierać bardzo lużno, w innym przypadku bardzo trudno jest później złapać 5, 7 czy 9 nitek w rzędzie powrotnym na jeden drut. I nawet Addi lace tu nie pomogą. A jak się powiedzie, to na prawej stronie dzianiny wychodzi taki "bąbelek". A na You Tube znalazłam tutorial, gdzie jest sposób robienia nuppów z użyciem szydełka w jednym rzędzie oczek prawych. Polecam ten sposób, bo jest naprawdę łatwiejszy, a bąbelki w moim pojęciu niczym się nie różnią.

niedziela, 9 października 2011

Jesiennie

Pogoda nam się popsuła. Jest zimno i mokro. Prawda, że jesień mieliśmy piękną tego roku. Jakby przyroda chciała nam wynagrodzić słotne lato.


Zatem na drutach coś jesiennego. Wracam do chust i dziergam je pełną parą. Dopiero co ściągnęłam z drutów chustę w kolorze czarnym. Brrrryyyy... Bardzo nie lubię dziergać z czarnej nitki. Ale cóż zrobić, jak niektórzy uwielbiają ten kolor. Włóczka to Babyalpaca Silk DROPS. Z pełną odpowiedzialnością mogę ją polecić. Milutka, delikatna, absolutnie niegryząca. Wyrób dobrze sie blokuje. Po zblokowaniu dzianina jest lejąca i lekko lśniąca. Mi trochę przeszkadzało, że nitka w robocie się czasami rozwarstwiała, ale może to wina drutów, ktorych użyłam. Druty nr 3. Zużyłam 20 dkg. Zostało może z 5 metrów nitki.



Zdjęcia nie najlepsze, ale wszyscy wiedzą jak fotografuje się czarną dzianinę :-(. Zresztą robiłam je przy użyciu telefonu a nie aparatu, zatem są nienajlepsze. Jak aparat wpadnie mi w ręce to bardziej się postaram.

niedziela, 25 września 2011

Letni dzień i letnia sesja zdjęciowa

Mimo trudności w pracy, zmęczenia i braku satysfakcji, zdarza się coś, co nie od nas zależy a wprowadza nas w dobry nastrój. Piękny dziś dzień: słoneczny, ciepły, fantastyczny. Wyszłam na godzinkę na dwór, aby pozachwycać się pierwszymi jesiennymi chwilami i porozmawiać z ciocią, która nas odwiedziła. I przy okazji w słoneczku zrobiłam zdjęcia parasolki, o której wczoraj pisałam. Włóczka Bahar w kolorze ecru, około 30dkg. Szydełko nr 3.
Zdjęcia momentami są nieudane, bo widać cień osoby fotografującej. Ale i tak parasolka prezentuje się ślicznie. Kilka Pań zaczepiło mnie i wyraziło uznanie dla szydełkowego dodatku. Jedna nawet chciała pomacać, bo wydawało się jej, że parasolka jest plastikowa. Ha, ha ha... takiej nawet do ręki bym nie wzięła.
 parasolka en face
i lekko z profilu.....
 i z moją kochaną ciocią Basią (a raczej ona z parasolką :-))

zbliżenie szydełkowych gałązek
zbliżenie szydełkowych ananasków
A na zdjęciach w tle zrewitalizowana ulica Chłodna, którą możemy cieszyć sie od kilku dni po prawie rocznym zamknięciu. Mam nadzieję, że parasolka szybko znajdzie właściciela i ktoś będzie czerpał z niej radość jak ja dzisiaj. Niestety szybko uciekam do ton zaległych prac. Pozdrawiam ciepło!

sobota, 24 września 2011

Za krótki weekend

Myślę o tym co tydzień: każdy weekend wydaje się za krótki. Trzeba doprowadzić do ładu cały dom, zająć się gotowaniem, ponadganiać różne sprawy związane z pracą, które były "na wczoraj". No i jeszcze przydałoby się odpocząc i nabrać sił na cały następny tydzień. Poprzedni był OKROPNY. Dobrze, że już mija.
Mam do pokazania następną parasolkę. Tym razem w kolorze ecru (choć na zdjęciach kolor jest przekłamany). Nazwałam ją Margerytka, bo z takim kwiatkiem mi się skojarzyła. Przy okazji przetrenowałam użycie innego niż dotychczas stelaża i już wiem jakich unikać. Najlepsze są stelaże, do których czasza parasolki mocowana jest przy pomocy plastikowych elementów z dziurką. Szydełkowe "ubranko" można wtedy zdjąć i uprać a potem ponownie nałożyć na stelaż. Druty z dziurkami w metalowym stelażu może są wygodne, bo od razu można je obszydełkować, ale jak parasolka się przybrudzi, będzie kłopot. Stelaż musi być dość wytrzymały a druty dość grube- w innym przypadku  szydełkowa parasolka wykrzywia się lub wręcz łamie.
Polecam parasolki kupione tutaj. Natomiast nie zachęcam nikogo do kupowania ich na uczęszczanym i popularnym portalu a.....o. Ja się strasznie nacięłam- stelaże do parasolek są  mało stabilne i miejscami zardzewiałe. Chciałam zaoszczędzić 2 złote na sztuce a okazało się, że przepłaciłam. A propos, może ktoś zna miejsce w sieci albo w realu w Warszawie, gdzie można kupić parasolki taniej niż po 20zł. Bardzo żałuję, że podczas pobytu w Ustce, nie kupiłam więcej plastikowych parasolek bo ich cena była okazyjna- 14zł. W Warszawie nigdzie ich  w takiej cenie nie widziałam .


Zrobiłam już nastepną, ale dziś jej nie pokażę, bo później w tygodniu nie będę miała o czym pisać. No i ciągle myśle o tych wachlarzach.....

środa, 21 września 2011

Parasolka nr 2

Tym razem parasolka śnieżnobiała z bawełny merceryzowanej Bahar- zużyłam 30dkg. Poszła już w świat do jakiejś panny młodej, która (jak doniosła koleżanka) była bardzo zadowolona z prezentu. Okazuje się, że są jeszcze osoby, które cenią rzeczy romatyczne i niepowtarzalne. Przy okazji publicznie dziekuję moim dwóm uczennicom: Monice i Emilce, że zrobiły zdjęcia parasolki w plenerze. Dzięki temu wyglada naprawdę uroczo.



Staram się codziennie coś dziergać, przynajmniej 30 minut przed pójściem spać. Inaczej bym zwariowała. Takiego września w szkole jeszcze nie miałam. Mimo słusznej wagi nie widać mnie zza tony papierów, które tworzę. Niech żyje szkolna biurokracja! Ale cisza o tym!
Powoli przymierzam sie do robienia szydełkowych wachlarzy. Poczytałam w internecie co mogłam i zamówiłam tanie chińskie wachlarze aby pozyskać stelaże. Mam jakieś schematy, wzorki  i wiem, że muszę je robić z nici dużo cieńszych niż parasolki. Ale na razie tylko o tym myślę. Powoli dojrzeję, aby chwycić w dłoń szydełko cieńsze niż igła groszówka. A teraz tym czasem! Obowiązki wzywają (brrryyyy!!!).

sobota, 17 września 2011

Obiecanki cacanki....

No tak, obiecałam ale nic z tego nie wyszło. Miało być następnego dnia a wyszło w weekend. W tym wrześniowym szkolnym szaleństwie nie jestem w stanie pisać codziennie czegoś na blogu. Miejmy nadzieję, że przynajmniej co weekend mi się uda.
Co tam  na drutach? Póki co dziergam  kolejną szydełkową parasolkę. Nie mogę jej pokazać, bo dopiero zaczęłam, więc wkleję zdjęcia innej, zrobionej w wakacje nad morzem, w Ustce. Od czegoś przecież muszę zacząć.
Parasolkę wykonałam z Sonaty w kolorze białym. Wykończyłam ją jednym rzędem Sonaty fioletowej, bo miałam stelaż z rączką o takiej barwie.


Wzór ananasowy- trochę musiałam z nim pokombinować, bo parasolka ma czaszę, która się rozszerza. Poradziłam sobie w taki sposób, że w każdym kolejnym ananasie dodawałam dwa słupki więcej, dzięki czemu wzór był coraz szerszy. W ten sposób uzyskałam odpowiednią szerokość. Trochę zabawy było z montażem na stelażu. Miałam parasolkę plastikową, w której elementy do montażu na drutach były przyklejone do czaszy parasolki. Ja nie chciałam nic kleić tylko obszydełkować, tak, aby po zabrudzeniu koronkę dało się zdjąć z parasolki i uprać. Wypaliłam więc dziurki w elementach mocujących przy użyciu ogrzanego nad palnikiem gwoździa. Na szczęście nie osmalił się i nie przybrał czarnej barwy. Zatem cały eksperyment zakończył się sukcesem.




          Zapałałam miłością do tych parasolek. Są takie romantyczne, kobiece, niepowtarzalne. Wspaniałe na ślubny prezent czy sesję fotograficzną. Co ważne, uzyskuje się różny efekt przy zmianie koloru i rodzaju nici, zatem każda z nich może być inna! Ja korzystam z wzorów serwetek, które mają 8 lub 16 powtarzających się elementów oraz ponad 42 rzędy w okrążeniach. Czasem niestety trzeba podpruć jeden  czy dwa rzędy, aby pod koniec dopasować koronkową czaszę do stelaża. Ale nie jest to wielki problem. Jak się już zabrałam za dzierganie parasolek, to okazało się to prostsze niż przypuszczałam. A efekt wart jest pracy!
Przed rozpoczęciem pracy długo szukałam w internecie informacji na temat szydełkowania parasolek. Bardzo pomógł mi  temat na osince Вязаный зонтик .
Natomiast pomocą techniczną w sprawie montowania szydełkowej koronki na metalowym stelażu był filmik z You Tube: crochet umbrella.

poniedziałek, 12 września 2011

Zaczynam.....

Mój pierwszy post.....
Cóż chcę powiedzieć?
Ten blog powstał z miłości do włóczki i wytworów, które to ręce dziewiarek wyczarowują od wieków. Będę prezentować swoje prace, przemyślenia dotyczące dziergania, moje opinie o włóczkach. I zapewne coś jeszcze, czego w obecnej chwili nie potrafię przewidzieć. Trzymajcie kciuki, aby zapał we mnie nie osłabł a czasu starczyło na dzierganie i blogowanie. Tyle na dziś.
PS: Jutro postaram się wkleić jakieś zdjęcia dzianinek. Obiecuję :-)).